sobota, 26 lipca 2014

Czas z nimi....

Deszcz, słońce czy zaspy ja od ponad roku codziennie wychodzę do pracy i codziennie za nią tęsknię, codziennie zadaję sobie to samo pytanie ,,czy warto?" 
I zaraz potem sprowadzam na ziemię samą siebie bo ja przecież to dla niej (poprzednią pracę lubiłam i to bardzo, pewnie gdyby nie M. byłabym teraz trzy stanowiska wyżej w tym samym miejscu), nie zamieniłabym jej na to rzecz jasna za nic ! 
Obecna praca doprowadza mnie dziennie kilka razy do zawału, pracuję i widzę dzieci w wieku M. które płaczą, chorują i serce mi pęka... 
Dziękuję wtedy codziennie gdzieś tam w środku, że w domu w ramionach mamy zostawiłam zdrową choć rozpaczającą na ziemi M., że nie dzieje się jej nic złego i jest jej tam jak w domu, jak nie lepiej.
Wracam do domu i widzę ten uśmiech takie wyjątkowy, nie zawsze uda mi się zrzucić z siebie wszystko w porę zanim te moje małe rączki złapią mnie za szyję a moje 15 kg na mnie wskoczy (zazwyczaj drugie 13 kg stoi obok mojej nogi i woła ,,ciotka Anka szklanka filiżanka" i wiem, że warto...).
Bo przecież dzięki temu swój pokój ma i mieszkanie nowe, ciepłe i bezpieczne bo bez gazu :)
I w sklepie odmawiać jej nie muszę jak woła, że chce (małe ma wymagania póki co haha).
I nadchodzą takie dni jak weekend, urlop, dni wolne i wtedy jestem z nimi.
Ona i On moja rodzina, mój świat, moja miłość.
Tegoroczne wakacje właśnie takie były nasze. Były wyjątkowe bo pierwsze wspólne.
Bunt dwulatka sprawiał, że miałam ochotę rzucić się w morze kilkanaście razy dziennie ale jej buziak i tulenie, jej mina kiedy zjadała kolejnego loda lub wybierała 20 minut jedną bransoletkę, jej radość z baniek puszczanych na plaży i wołanie z rana ,,mama a tu tu jest dzień" bezcenne.
;)

 

4 komentarze:

  1. Ja ciągle nie potrafię zrozumieć tego argumentu odmawiać jej nie muszę.... no nie rozumiem, kupujesz wszystko co chce i o co Cię poprosi?? Wiesz, że za kilka lat jej apetyt na to wzrośnie? Dla mnie to jest nie do przyjęcia, że dziecko mówi BO JA CHCĘ to ja idę i biorę z półki.
    No a poza tym u nas też bunt dwulatka i czasem walę głową w ścianę :))) i czekam aż to w koncu minie :) kiedyś musi minąć prawda :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej no przecież napisałam, że chodzi mi o nowe większe mieszkanie...., że mała ma małe wymagania ale pisząc o tym, że nie odmawiam chodzi mi raczej o możliwość zapewnienia jej przeciętnego życia a to już dużo, Nie nie dostaje wszystkiego co chce, nawet nie wiesz jak często słyszy w sklepie nie bo przecież nie kupię 8 takiej samej zabawki albo kolejnych chrupek jak poprzednie leżą w koszyku w wózku nie o to chodzi... Chodzi raczej o to, że kiedy prosi o tą pierwszą paczkę i pierwszą zabawkę mogę ale nie muszę jej kupić a za często widać dookoła tych którzy nie mogą (bo życia takie już jest, że zarobi są słabe a ceny porażają), choć wiadomo są i tacy którzy kupią 8 tych samych i różnicy nie widzą ale nikt nie mówi, że swiat jest sprawiedliwy.
    Kochana bunt dwulatka to Ty musisz dopiero zobaczyć u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo mi się ciągle wydaje, że Ty niczego dziecku nie odmawiasz:) nawet tej samej 10tej zabawki . Znaczy się tak interpretuję z tekstu.
      U nas jest chyba wszystko z buntu. Histeria jak mówię nie, od rana zresztą wszystko na NIE, szykowanie się do wyjścia trwa godzinę bo Mati oczywiście NIE che się ubrać. Jedyne co to jeszcze nie gryzie i nie bije i wierzę, że nas to ominie.

      Usuń
  3. Spokojnie to nie tak młoda jak wchodzi do sklepu nie bierze jak idzie jak chce serek to nie ma chipsów, jak chce zjeść kolejny raz lody to też słyszy NIE, nie wchodzi do sklepu i nie robi akcji że chce tą lalę bo wie że jak zacznie marudzić to jej dam to nie tak mi chodzi przede wszystkim o coś czego mi nie brakowało a więc chciałabym to samo dać mojemu dziecku a że świat teraz taki głupi to do pracy musi chodzić i mama i tata zazwyczaj ;)

    OdpowiedzUsuń