Tak też się stało ale z dziadkiem do dziewczynek dołączył jeszcze tata M. bo ja jakaś niespokojna tym, że tata sam z nimi dwiema a one takie jak wiatr a razem to jak huragan cały.
Pojechali więc wszyscy i kiedy czas jakiś ich już nie było zastanawiać się zaczęłam gdzie oni na te kasztany pojechali i czy nie ma ich tak długo bo nie ma kasztanów, czy raczej mają ich już za dużo i myślą jak zapakować do tych koszyczków malutkich :)
My teraz w weekend znowu do kieszeni taty wrzucałyśmy :)
OdpowiedzUsuń